Maryla Rodowicz ujawniła szokujące kulisy sylwestra TVP. „Byłam bez przerwy przeganiana”

Dodano:
Maryla Rodowicz Źródło: Newspix.pl / Stanisław Krzywy
Piosenkarka zdradziła, co działo się za kulisami imprezy sylwestrowej Telewizji Polskiej. Maryla Rodowicz nie przebierała w słowach.

Co roku miliony widzów czekają na sylwestrowy występ Maryli Rodowicz. Choć rok wcześniej piosenkarka byłą gwiazdą wydarzenia Polsatu, tym razem zdecydowała się wziąć udział w imprezie Telewizji Polskiej. Ujawniła, że podczas koncertu nie wszystko przebiegło po jej myśli.

Maryla Rodowicz gorzko o sylwestrze Telewizji Polskiej

Krótko po niedawnej imprezie sylwestrowej Telewizji Polskiej w sieci pojawiły się plotki, że Maryla Rodowicz nie została wpuszczona na scenę, bo nie okazała dowodu osobistego ochroniarzom. Teraz wokalistka odniosła się do tych doniesień i skomentowała je w opublikowanym na Facebooku poście.

— Sylwester w Zakopanem. To prawda, że służby porządkowe nie chciały mnie wpuścić na próbę i to dwukrotnie. Nie pomogły teksty, że ja na próbę. „Dowód poproszę”, „Ale ja nie mam dowodu”, „No to pani nie wejdzie. Taki mamy prikaz”. Faktycznie, w tym roku, czyli w tamtym, porządkowi mieli takie dyrektywy, że tylko z dowodem i trzeba było być na liście — potwierdziła w pierwszej kolejności Rodowicz

Następnie gwiazda ujawniła, że za kulisami „Sylwestra z Dwójką” nie została najlepiej potraktowana. – Ja mam zwyczaj stania za kulisami w pełnej gotowości, w kostiumie co najmniej pół godz. przed wejściem na scenę. To jest dosyć uciążliwe, bo za kulisami jest mało miejsca, byłam bez przerwy przeganiana z miejsca na miejsce w dość chamski sposób. Nosz, pomyślałam sobie, po finale syknę do tego panoszącego się inspicjenta. „Jeszcze raz tak się do mnie odezwiesz k.., to ci przyp”..., ale zapomniałam i przypomniało mi się dopiero w hotelu – napisała wokalistka.

Co więcej, na terenie wydarzenia miały być rozmieszczone kamery i było powiedziane, że „nawet mysz się nie przeciśnie”. W praktyce okazało się inaczej. Artystka przyznała, że była wściekła się na ludzi, którzy wchodzili za kulisy, choć nie powinni się tam znaleźć.

— Mocno wkurzające były lansujące się za kulisami, w trakcie koncertu, osoby zupełnie niezwiązane z imprezą, tak zwani „krewni i znajomi królika”. Tu się przebierają półgołe tancerki, tu się przygotowują artyści do wejścia na scenę, a tu się pałętają uchachane obce ciała. A miała się nie przecisnąć nawet mysz. Dobrze, że w ogóle mnie dopuścili na scenę — dodała Maryla Rodowicz.

Źródło: WPROST.pl / Plejada
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...